Szczęście mężczyzny

Ptak jest szczęśliwy, gdy szybuje wysoko w powietrzu, a nie gdy zostanie zamknięty w klatce, ryba dobrze czuje się w wodzie (mówimy, że ktoś czuje się jak „ryba w wodzie”), człowiek – gdy jest sobą; człowiekiem w pełnym wymiarze – „dorozwiniętym” fizycznie, psychicznie i duchowo. Skoro szczęście płynie z poczucia bycia tym, kim powinno się być, do czego jest się predysponowanym, stworzonym, oraz z osiągnięcia pełni swych człowieczych możliwości, to po prostu oczywistym jest, że mężczyzna nie może w pełni rozwinąć się i tym samym być szczęśliwym bez „ojcowania”. Ojcowanie jest powołaniem i jednocześnie drogą wzrostu mężczyzny do pełni miłości i odpowiedzialności. Mężczyzna jest stworzony, przeznaczony i wyposażony do pełnienia funkcji ojcowskich. Od stopnia wypełnienia tych funkcji zależy jego wartość i przydatność społeczna. Można śmiało powiedzieć, że miarą jakości każdego mężczyzny, bez względu na to, czy założył rodzinę, czy też nie, jest wymiar jego ojcostwa. Wymiar zaś ojcostwa zależy przede wszystkim od sfery ducha, od rozumu i woli. Niespełnione ojcostwo jest w życiu mężczyzny zasadniczą, choć często nieuświadamianą przyczyną braku poczucia szczęścia.

S Z C Z Ę Ś C I E M Ę Ż C Z Y Z N Y

Największym problemem jest brak woli, pragnienia, gotowości do podjęcia wysiłku, by zostać dobrym ojcem. Mężczyźni po prostu „nie chcą chcieć” zdecydować się na robienie kariery ojca. Wybierają „ważniejsze” kariery. Wydaje się, że głównym powodem takiego stanu rzeczy, obok niekwestionowanych negatywnych i zamierzonych wpływów współczesnej kultury, jest rezygnacja z używania rozumu i woli. Rezygnacja z samodzielnego myślenia na rzecz bezkrytycznej akceptacji „nowoczesnych prawd” podawanych do wierzenia w ramach poprawności politycznej oraz rezygnacja z wysiłku woli, by żyć w zgodzie z wyznawanymi wartościami, powodują degradację mężczyzny, a ta nieuchronnie prowadzi do rozpadu rodziny. Rozpad rodziny jest tragedią kobiet i dzieci, lecz dla mężczyzn jest dodatkowo przegraną życiową, oblaniem egzaminu z najważniejszego zadania – z odpowiedzialności. Jest źródłem prawdziwego nieszczęścia. Dobrym przykładem na to jak ojcowanie uskrzydla mężczyzn, może być kapitan okrętu, który pełni funkcje opiekuńcze i ojcowskie wobec wszystkich na pokładzie i to mobilizuje go do szczytowej odpowiedzialności. Jest zmuszony do ekstremalnego wysiłku i poświęceń, gdy wymaga tego sytuacja. On naprawdę w razie katastrofy ostatni opuszcza okręt, nawet gdyby miał z narażeniem życia na własnych plecach wynosić pijanego majtka z maszynowni. Tak, ale on na pokładzie jest pierwszy po Bogu i to go zobowiązuje. Tragedią mężów (ale i żon, i dzieci też) jest to, że przestali oni być w domu kimś naprawdę ważnym. I to ich zdemobilizowało. Zatem, by mężczyzna mógł domowi prawdziwie służyć, trzeba przywrócić mu władzę, pozycję głowy domu

S Z C Z Ę Ś C I E M Ę Ż C Z Y Z N Y

(zaznaczam, że myślę o używaniu władzy dla dobra „podwładnych”, a nie o jej nadużywaniu, co – niestety – często ma miejsce). Wówczas powróci szansa na to, że odpowiedzialna miłość ojcowska wyrażać się będzie altruistyczną troską o wszechstronny rozwój wszystkich członków rodziny oraz dbałością o to, by wszystko w rodzinie zmierzało konsekwentnie do wyznaczonego, najważniejszego, wartego poświęcenia życia, celu. Niestety, obserwujemy swoistą rywalizację i walkę kobiet zbuntowanych przeciwko mężczyznom i ich władzy, której paradoksem jest to, że im kobieta bardziej wygrywa, tym jest bardziej przegrana. Mężczyźni przestają być opiekunami i obrońcami kobiety i jej dzieci. Nie ma funkcji męskiej, której kobiety by nie „szturmowały”. Nawet niekwestionowaną funkcję mężczyzny przy przekazywaniu życia próbuje się dewaluować (mam tu na myśli anonimowego dawcę spermy przy sztucznym unasiennieniu i heterologicznego dawcę komórek w technice in vitro)* lub nawet eliminować (pomysł klonowania człowieka). Słowem – jesteśmy świadkami nieprawdopodobnego zamieszania wokół ojcostwa, swoistego zamachu na ojcostwo.

S Z C Z Ę Ś C I E M Ę Ż C Z Y Z N Y

Lecz mimo wszystko pytanie: „czy warto inwestować w ojcostwo?” pozostaje, nie tylko dla mężczyzn, tak samo retoryczne, jak pytanie: „czy warto inwestować w szczęście?”. Trudność polega na tym, że nie potrafimy dziś powiedzieć, co jest istotą ojcostwa, ponieważ w naszej współczesnej kulturze nie funkcjonuje żaden pełny i akceptowalny ideał męskości, ideał ojcostwa. Trudno za wzorzec przyjąć filmowego szeryfa, który skutecznie załatwia wszystkie sprawy, mordując stojących na drodze do celu przeciwników. Albo „playboya” – bawiącego się chłopca, niebiorącego żadnej odpowiedzialności za swoje działania seksualne. Są jeszcze do wyboru: narcystyczny, wyelegancikowany laluś spędzający godziny przed lustrem, beztroski dziecinny Piotruś Pan czy cyniczny i brutalny macho... Mąż przestał być głową rodziny, często nie jest już jedynym żywicielem i obrońcą. Zwykle nie jest również przywódcą i przewodnikiem duchowym. Zamiast być podporą psychiczną, nierzadko staje się największym zagrożeniem psychicznym dla żony i dzieci. Kim więc jest oraz kim powinien być współczesny ojciec? Mężczyzna do skutecznego funkcjonowania musi mieć plan, wizję. Musi jasno rozumieć swoje zadania, wiedzieć konkretnie, co do niego należy. Zatem potrzebny jest model, wzorzec mężczyzny-męża-ojca.